Cztery Pory Roku w Cztery Miesiące – Odcinek 6

06
I w końcu to nie lata w twoim życiu się liczą. To życie w twoich latach.
– Abraham Lincoln
Setermoen – Øyjord
25 Czerwiec 2017 – 02 Lipiec 2017
7 dni
118 km
TOTAL: 850 km
25 Czerwiec 2017 (Niedziela) – przy drodze 851, ok. 10 km przed Sjøvegan
Dystans: 20.6 km

Poprzedniego dnia wszystko ładnie wysuszyliśmy po to, aby dziś zwijać wszystko w deszczu, na mokro, ale takie życie. Plecaki mieliśmy dociążone jedzeniem, ruszyliśmy więc niespiesznie dalej. Deszcz padał cały czas, tak że z tego powodu nawet nie zatrzymaliśmy się na kawę, bo nie za bardzo było się gdzie schować. Zaczęliśmy dziś szukać wcześniej miejsca na nocleg i mieliśmy z tym trochę problemu. Tereny wokoło były poogradzane płotami, a jeśli już jakieś było płaskie i nieogrodzone, to były to pola i łąki. Wszystko to jednak było podmokłe z powodu padającego wciąż deszczu. Trochę zrezygnowani, przysiedliśmy na poboczu, aby popić herbaty z termosu. Poszłam załatwić swoje potrzeby i przypadkiem wyparzyłam ścieżkę idącą w las. Podążyłam nią i znalazłam się nad rzeczką i oczy moje od razu wypatrzyły potencjalny spot pod namiot. Wróciłam po Marcina i razem oceniliśmy czy się nadaje. To była szybka decyzja. I w taki oto sposób zupełnie przypadkiem znajdujemy fajne miejsca postojowe. Gdyby nie padający deszcz zostalibyśmy tam dwie noce. Idealne warunki niestety były też dla komarów, przy wodzie i wilgotno. Dopadły nas bezlitośnie, ale my dzielnie stawialiśmy im opór. Trochę na tym straciliśmy krwi, ale zwyciężyliśmy:)

26-27 Czerwiec 2017 (Poniedziałek-Wtorek) –przy ścieżce w lesie, tuż za Sjøvegan
Dystans: 16.4 km+0 km

Doszliśmy do Sjøvegan, gdzie dokupiliśmy kilka rzeczy, między innymi specjalny obiad na dwa dni. Po czym wyszliśmy poza miasto i ścieżką, którą wcześniej wypatrzeliśmy na nawigacji, weszliśmy do lasu. Idąc, szukalismy odpowiedniego miejsca pod namiot. Jako że chcieliśmy zostać dwie noce, to chcieliśmy odejść trochę od ścieżki, ale jednocześnie mieć też dostęp do wody. Udało nam się znaleźć ładne miejsce i jak było widać, nie my pierwsi je wypatrzyliśmy. Widoczne były pozostałości ogniska.

Musieliśmy jednak uważać i wszelkie jedzenie chować w namiocie, bo wokoło znajdowało się kilka sporych mrowisk, i niedaleko namiotu, co odkryłam później, krzyżowały się ich szlaki. Na szczęście nie były jakieś natarczywe, my im nie przeszkadzaliśmy to i one nas zostawiły w spokoju.

Miejsca na dwie noce wybieraliśmy bardziej starannie

Dzień wolny znowu zmuszeni byliśmy przez deszcz do przesiedzenia w namiocie. A szkoda, bo ładne było miejsce. Moją rozrywką było chodzenie do strumyka po wodę i czytanie książek. Marcin leżakował albo drzemał, jednak dnia nie zmarnował, gdyż nabył nową umiejętność przygotowania kawy, na pół leżąco, bez wychodzenia z namiotu.

Cały czas śledziliśmy online postęp naszej paczki, od jakiegoś czasu nie było zmiany statusu i to nas martwiło.

28 Czerwiec 2017 (Środa) –przy drodze 84, ok. 3 km za Tennevoll
Dystans: 23.2 km

Marcin wyszukał na nawigacji jakiś szlak, który szedł mniej więcej równolegle do drogi, w dobrym dla nas kierunku. Z miłą chęcią zeszliśmy z asfaltu i czerpaliśmy przyjemność ze spaceru leśną ścieżką. Humory dopisywały, jako że i pogoda się poprawiła. Spędziliśmy miło przerwę na kawę nad strumyczkiem, obserwując życie i pracę mrówek. I tak oto ni stąd, ni stąd, ni zowąd bardzo przyjemnie dzień spędziliśmy.

Przerwa na kawę:)

Doszliśmy do Tennevoll, gdzie skierowaliśmy nasze kroki ku poczcie. Niestety niewiele więcej się dowiedzieliśmy. Pan był tak uprzejmy, że zadzwonił najpierw do biura obsługi, skąd się dowiedzieliśmy, że paczka opuściła Altę i albo jest w drodze, albo już dotarła do Russenes. Potem ładnie poprosiliśmy pana, aby jeszcze zadzwonił do Russenes, i zapytał, czy być może paczka już dotarła. Niestety nie dotarła. Nadal nie wiedzieliśmy, gdzie jest nasza paczka. Nie mogliśmy sobie jej tak odpuscić, bo były tam nasze buty, filtr, mapy i cały sprzęt wędkarski. Nie pozostało nam jednak nic innego jak poczekać jeszcze parę dni.

29 Czerwiec 2017 (Czwartek)–przy ścieżce między Fossbaken a Bjerkvik, shelter
Dystans: 18.2km

Obraliśmy namiar na następny urząd pocztowy i ruszyliśmy dalej drogą. Po kilkunastu kilometrach weszliśmy na szlak, który prowadził przez góry do Bjerkvik, dokąd to zmierzaliśmy. Nie byliśmy jednak pewni, czy damy radę przejść szlakiem, czy jeszcze będzie dużo śniegu. Postanowiliśmy jednak spróbować. Na początek szło się dobrze, ścieżka była dobrze widoczna. Weszliśmy na ponad 300 metrów i zaczęły pojawiać się śniegi. Kolory krajobrazu zmieniły się na szarości wczesno-wiosenne. Wkrótce zaczęliśmy iść przez mokradła. Wody było tyle, że postanowiliśmy założyć klapki i przejść mokradła i rzekę. Dopiero kawałek za rzeką włożyliśmy buty. Niewiele przeszliśmy, gdy naszym oczom ukazało się schronienie, takie pół otwarte. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego. Od razu zapadła decyzja o pozostaniu, mimo że jeszcze była wczesna godzina. Takie okazje jednak nie zdarzają się często. W spokoju wypiliśmy najpierw kawę, potem trochę posprzątaliśmy, przygotowaliśmy miejsca do spania. Potem zrobiliśmy ognisko, zjedliśmy kolację i mogliśmy odpoczywać z przepięknym widokiem na ośnieżone szczyty.

30 Czerwiec 2017 (Piątek) –koło jeziora Árajávri, ok. 4 km przed Bjerkvik
Dystans: 20.7 km

Obudziło nas słońce, więc z ochotą wstaliśmy i mimo że żal było opuszczać takie ładne miejsce, ruszyliśmy dalej. Zaczęliśmy wspinać się stopniowo pod górę. Coraz więcej śniegu leżało. Z rana był on jeszcze dość zbity i twardy, ale z każdą minutą i działającym słońcem się coraz miększy i utrudniał chodzenie. Przekroczyliśmy niezliczone ilości strumieni, część z nich po prostu przeskakując, część idąc po kamieniach a część po mostach śnieżnych. Doszliśmy do jeziora, które było naszym punktem orientacyjnym. Wiedzieliśmy, że jak do jeziora dotrzemy, to uda nam się przejść dalej. Cudowne miejsce, jezioro wpół jeszcze zamarznięte, ośnieżone góry dookoła, cisza i spokój, ani żywej duszy. Nie omieszkaliśmy zatrzymać się na kawę.

Wkrótce zaczęliśmy schodzić i zaczęło się na powrót więcej zieleni pojawiać. Zrobiło się tak miło, słonecznie i wiosennie. Doszliśmy do jakiejś większej ścieżki i podążając nią, znaleźliśmy stolik piknikowy, w samą porę obiadową. Tuż obok był punkt widokowy na duży wodospad i rzekę z niesamowicie czystą wodą.

Po obiedzie zaczęliśmy schodzić w dół przez ładny zielony las. Doszliśmy do szosy i dalej drogą do jeziora. Tam wypatrzyliśmy miejsce przy plaży i rozbiliśmy obóz. Obowiązkowa kąpiel w jeziorze, szybkie pranie i musieliśmy chować się do namiotu, bo komary atakowały. Był to jeden z lepszych dni do tej pory, zarówno, pod względem pogody, krajobrazu, jak i miejsca. Przede wszystkim jednak byliśmy niezmiernie szczęśliwi, że udało nam się przejść ścieżką przez góry. Wlało to w nas trochę optymizmu na dalszą trasę.

Nad jeziorem Árajávri, Norwegia
01 Lipiec 2017 (Sobota) –przy drodze E6, ok. 4.5 km za Bjerkvik
Dystans: 12.5 km

Na dobry początek dnia, postanowiliśmy zmierzyć się z urzędem pocztowym. Bardzo sympatyczny i uczynny pracownik zadzwonił do biura obsługi, aby zapytać się, co się dzieje z naszą paczką. Niestety nie byli w stanie na to odpowiedzieć. Poradzili jednak złożyć list reklamacyjny, aby zgłosić, że paczka zaginęła i wtedy urząd pocztowy będzie mógł oficjalnie zająć się poszukiwaniami. Potem pomógł nam złożyć reklamacje i próbował nas pocieszać, stwierdzając, że skoro paczka ma numer referencyjny, to powinna się znaleźć. Mimo że nadal nie wiedzieliśmy co z tą paczką, cieszyliśmy się, że chociaż coś udało się załatwić i sprawa ruszyła do przodu.

Poszliśmy sobie posiedzieć nad fjord, przekąsić coś, odpocząć i pomyśleć co dalej. Potrzebowaliśmy przerwy na kempingu, aby opracować dalszy plan. Dziś już na to było za późno, więc przeszliśmy kilka kilometrów wzdłuż drogi i zostaliśmy na parkingu ze stolikami piknikowymi.

Jedzenie i podróż – jadąc autem w podróż, możesz zabrać więcej jedzenia ze sobą, ale jednocześnie tego jedzenia mniej potrzebujesz. Wędrując natomiast, potrzebujesz dużo więcej jedzenia, ale możesz zabrać ze sobą niewiele, a odległości między sklepami są takie duże.

02 Lipiec 2017 (Niedziela) – przy drodze E6, Øyjord Camping
Dystans: 6.1 km

Wyszliśmy w miarę wcześnie, aby dojść na kemping. Mieliśmy jakiś zaznaczony na nawigacji, ale nie byliśmy pewni, czy informacja ta jest aktualna. Doszliśmy do Øyjord i na szczęście kemping był i był otwarty. Taki mały, ale miał wszystko, co potrzebowaliśmy. Szkoda tylko, że było chłodno i większość czasu spędziliśmy w kuchni, a można by posiedzieć na dworze w tak ładnym miejscu.

Nasz czas spędziliśmy bardzo produktywnie, podjęliśmy kilka decyzji co do ewentualnego uzupełnienia sprzętu, w razie gdy paczka się nie znajdzie. Udało nam się jeszcze znaleźć alternatywną trasę do drogi E10 i z tego bardzo byliśmy zadowoleni, gdyż perspektywa konieczności poruszania się przez kolejne kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż ruchliwej drogi nie była zachęcająca.

Riikojávri, Norwegia