Cztery Pory Roku w Cztery Miesiące – Odcinek 7

07
Życie nie jest problemem do rozwiązania, tylko rzeczywistością do doświadczenia.
– Soren Kierkegaard
Øyjord – Abisko (Szwecja)
03 Lipiec 2017 – 10 Lipiec 2017
8 Dni
98 km
TOTAL: 948 km
03 Lipiec 2017 (Poniedziałek) – Rombak Train Station
Dystans: 22.7 km

Czasem dni mają zupełnie nieoczekiwany przebieg. Z kempingu zwijaliśmy przy akompaniamencie padającego deszczu. Szliśmy trochę przez wioski potem dalej wzdłuż E6, zatrzymując się na przystankach autobusowych, aby popić herbaty i przekąsić coś. Mimo że cały prawie czas padało, udało nam się trafić w okno pogodowe i zjedliśmy obiad. Potem już się rozchlapało się na dobre. Po obiedzie zaczęliśmy się wspinać drogą leśną. Naszym celem na dziś była stacja pociągowa, skąd jutro mieliśmy pociąg. Szliśmy, niepewni co tam zastaniemy. Wszak stacyjka mała, gdzieś w górach, z dala od drogi, tylko szutrówka tu prowadziła. Nie wiedzieliśmy, czy uda nam się miejsce pod namiot znaleźć gdzieś w pobliżu stacji. Doszliśmy do budynków kolejowych i mimo że nie wyglądało to okazale, była nawet poczekalnia, i co więcej, była otwarta i w pełni funkcjonująca. Weszliśmy do środka a tam – skórzane siedziska, stoły, toalety ciepła woda, a nawet darmowy Internet. Żywej duszy dookoła nie było, ale wyglądało na to, że stacja była dopiero co po remoncie, przygotowana na cele raczej turystyczne. Wszystko działało, rozkłady jazdy aktualne. Osuszyliśmy się trochę, popijając kawę, podczas gdy na zewnątrz lało jak z cebra. Jak tak patrzeliśmy za okno, coraz mniej chciało nam się opuszczać to miejsce. Zastanawialiśmy się, czy możemy zostać na noc, w końcu była to poczekalnia, a nasz pociąg odchodził dopiero nazajutrz. Bilety już wczoraj kupiliśmy. Jako że panował taki spokój dookoła i stacja była oddalona od siedzib ludzkich, postanowiliśmy tam przenocować. Wieczorem wyciągnęliśmy śpiwory i położyliśmy się, starając jak najmniej się ruszać, gdyż światła zapalały się na czujnik ruchu. Zostaliśmy obudzeni około trzeciej nad ranem przez pracownika kolei, ale on tylko przyszedł z toalety skorzystać i poszedł sobie, a my dalej spać.

04 Lipiec 2017 (Wtorek) – przy ścieżce, tuż przed Riksgränsen, Szwecja
Dystans: 14.5 km+10 km pociągiem

Po śniadaniu mieliśmy jeszcze chwilę dla siebie, bo nasz pociąg przyjeżdżał dopiero o 11:20. Mieliśmy do przejechania tylko jeden przystanek, zaledwie 10 minut, ale i tak było to fajne doświadczenie. Pięknie położona linia kolejowa Ofotbanen (The Ofoten Railway) między Narvikiem and Kiruną, jedna z piękniejszych na północy, idąca zboczem nad fjordem. Położona jest dość wysoko, w najwyższym punkcie osiąga wysokość 523 metry ponad poziomem morza. Na trasie przechodzi przez niezliczoną ilość tuneli. Obywa się tu ruch głównie towarowy. Pociągi osobowe tylko dwa razy dziennie kursują.

Sceneria linii kolejowej Ofotbanen, Norwegia

Wysiedliśmy w Katterat, skąd dalej poruszaliśmy się już ścieżką. Bardzo byliśmy zadowoleni, że udało nam się wyszukać taką opcję jako alternatywę do marszu wzdłuż E10. Ścieżka ta była kiedyś traktem wybudowanym podczas budowy tej linii kolejowej. Prowadziła czasem poniżej torów a czasem nad torami i nad tunelami. Bardzo ładnie przygotowana dla turystów, ze stolikami piknikowymi, tabliczkami informacyjnymi na temat budowy kolei. Cały czas wspinaliśmy się, aż doszliśmy do około 500 metrów n.p.m. Wieczorem, tuż po przekroczeniu granicy ze Szwecją rozbiliśmy obóz. Zrobiło się bardzo zimno, a na tej wysokości, już dużo więcej śniegu leżało.

05 Lipiec 2017 (Środa) –przy ścieżce, schronienie Låkta Vindskydd, Szwecja
Dystans: 17.3 km

Zaszliśmy do pobliskiego sklepu, aby uzupełnić zapasy. Po kilkunastu kilometrach odeszliśmy od torów, weszliśmy w ścieżkę prowadzącą przez góry i zaczęliśmy wspinaczkę. Im wyżej, tym zimniej, wiał mocniejszy wiatr, a później zaczął padać śnieg. Dobrze, że wiało nam w plecy. Wkrótce dostrzegliśmy chatkę na horyzoncie i tam postanowiliśmy dojść. Tuż przed chatką musieliśmy jednak zmierzyć się z lodowatą rzeką. Most był, ale jeszcze nie został zainstalowany w tym sezonie, leżał obok rzeki. Chatka okazała się otwarta, ale było to rodzaj schronienia awaryjnego, nocowanie dozwolone tylko w sytuacji krytycznej. Osuszyliśmy i dogrzaliśmy stopy, potem zjedliśmy obiad i jak przestał padać śnieg na chwilę, rozbiliśmy namiot tuż obok chatki. Wieczorem rozmyślaliśmy, czy uda nam się przejść przez góry, skoro już tu na tej wysokości tyle śniegu było i wiały tak zimne wiatry. Byliśmy na około 840 metrach i jeszcze 400 metrów wspinaczki nas czekało.

06 Lipiec 2017 (Czwartek) – przy ścieżce, nad schroniskiem Kårsavaggestugan, Szwecja
Dystans: 16.0 km

Po śniadaniu zjedzonym w chatce kontynuowaliśmy wspinaczkę. Początkowo ścieżka była jeszcze dobrze widoczna, gdyż częściowo odkryta od śniegu i widać było również świeże ślady. Coraz więcej było śniegu dookoła, popadywał również trochę, ale że był suchy, to nie przeszkadzał za bardzo. Całkiem dobrze się szło, bo śnieg był zmrożony i nie zapadał się. Doszliśmy do przełęczy na 1228 metrów. Wiedzieliśmy, że ma tu być jakaś chatka, ale nie spodziewaliśmy się w pełni funkcjonującego schroniska górskiego. Było to Låktatjåkko Fjällstation, najwyżej położone schronisko górskie w Szwecji. Wpakowaliśmy się zatem do środka i uraczyliśmy kawą i goframi. Niewiele ludzi w środku, jako ze schronisko otworzyło sezon dopiero przed tygodniem. Cieszyliśmy się, że udało nam się tu dojść bez większych problemów i to utwierdziło nas w decyzji, żeby iść dalej przez góry. Śniegu było bardzo dużo tu u góry, ale ścieżka dobrze oznaczona, więc nie mieliśmy problemów z nawigowaniem. Wypatrywaliśmy czerwonych plamek na kamieniach i tak się kierowaliśmy. Późnym popołudniem rozpogodziło się, a my zaczęliśmy schodzić ku dolinie i zostawiać śniegi za sobą. Wieczorem byliśmy już na tyle nisko, że śniegu było niewiele i spokojnie mogliśmy znaleźć miejsce pod namiot. Rozbiliśmy się na skałce z widokiem na dwa duże jeziora.

07 Lipiec 2017 (Piątek) – przy ścieżce, nad schroniskiem Kårsavaggestugan, Szwecja
Dystans: 0.0 km

Gdy wczesnym ranem obudził nas deszcz lejący na namiot, nic nie wskazywało, jaki piękny dzień przed nami. Około godziny 8 wyjrzało słońce, chmury się rozproszyły i tak pozostało do końca dnia. Jako że miejsce było przepiękne i pogoda wspaniała, postanowiliśmy zostać tu na jeszcze jedną noc. Zrobiliśmy sobie stanowisko na półce skalnej, trochę poniżej namiotu i tam osłonięci od wiatru przesiedzieliśmy większość dnia, obserwując okolicę z góry. A mieliśmy co obserwować. W dole prowadził szlak do schroniska przy jeziorze, na którym wypatrzeliśmy kilkunastu wędrowców. Naszą rozrywką było obserwowanie, jak radzą sobie z przejściem przez rzekę, która miała pięć odnóg. Kibicowaliśmy im z góry, a po sposobie ich postępowania próbowaliśmy odgadywać ich płeć, wiek i dopowiadać ich historie życiowe. Słoneczko cały czas miło przygrzewało, jednakże wiatr był zimny, także większość czasu w kurtach puchowych siedzieliśmy.

08-09 Lipiec 2017 (Sobota-Niedziela) – przy jeziorku, około 2 km od Abisko, Szwecja
Dystans: 20.6 km+0.0 km

Zeszliśmy do jezior i teraz nas czekało przejście przez tę rzekę, którą oglądaliśmy wczoraj z góry. Jednak mieliśmy już opracowany plan, obserwując innych, nie sprawiło nam to więc kłopotu. Kierowaliśmy się ku Abisko, a im bliżej, tym więcej było kładek drewnianych powykładanych na bagniskach. Ścieżka zrobiła się szeroka, udeptana, więc szło się bardzo sprawnie. Spotykaliśmy też bardzo dużo ludzi, jako że zbliżaliśmy się do centrum turystycznego.

Na obiad zaplanowaliśmy sobie pieczone kiełbaski, które od paru dni czekały w plecaku na odpowiednią porę. Wybraliśmy sobie odpowiednie miejsce, ognisko było już przygotowane, i sprawnie przyrządziliśmy obiad. Trochę deszcz nam popadywał, ale nie zraziliśmy się tym, a kiełbaski udały się wyśmienicie. Doszliśmy do stacji turystycznej w Abisko, zrzuciliśmy nasze okrycia deszczowe, bo tam w dolinie zrobiło się już bardzo ciepło. Rozeznaliśmy się w sprawie kempingu, potem udaliśmy się do sklepu oddalonego o 2 km. Zaopatrzyliśmy się na dwa dni i wyszliśmy poza miasto do lasu. Rozbiliśmy się niedaleko małego jeziorka, z dala od ścieżek i całkiem miło spędziliśmy dzień wolny w towarzystwie komarów:)

10 Lipiec 2017 (Poniedziałek) – Abisko STF Touriststation, Szwecja
Dystans: 7.1 km

W Abisko mieliśmy planowany kilkudniowy postój. W tym czasie ja miałam wylot do Anglii na parę dni, aby pozałatwiać różne sprawy, a Marcin dostał zadanie pilnowania namiotu, na co z chęcią przystał:)

Stacja turystyczna w Abisko, to duże centrum, z hotelem i restauracją, hostelem i polem kempingowym. Można było posiedzieć w budynku głównym albo w hostelu, który miał dobrze wyposażoną i zorganizowaną kuchnię z miejscami do posiedzenia. Bardzo to się przydało, gdyż kolejne 3 dni lało jak z cebra, a Marcin mógł sobie zamiast w zimnym i mokrym namiocie, posiedzieć w cieple na normalnym krześle:)

Ukryte skarby Szwecji