Piesze wędrówki w Parku Narodowym Tongariro

Uznane za jedną z najlepszych jednodniowych wypraw w Nowej Zelandii, przejście Tongariro Alpine Crossing przyciąga wielu turystów. W pogodny dzień na szlaku może być nawet 2 tysiące maszerujących osób, większość zaczynających od parkingu Mangatepopo od zachodniej strony.

Słyszeliśmy już o oszałamiającym pięknie tego terenu i chcieliśmy doświadczyć tego trochę, ale tak po naszemu. Zdecydowaliśmy się połączyć kilka tras i przejść Park Narodowy z północy na południe, zwiedzając okolicę. Jako że wszystkie schroniska i kempingi na szlaku Northen Circuit były zarezerwowane musieliśmy zmienić nasze plany, zrekalkulować trasę i przeczekać dwie noce przed rozpoczęciem naszej wędrówki. Mimo że nie bardzo nam się podobało to opóźnienie, zadziałało na naszą korzyść. Porządnie wypoczęliśmy przed poważną wędrówką i pogoda zmieniła się na lepsze.

Pierwszego dnia, zaczęliśmy bardzo wcześnie, jako że mieliśmy do przejścia 7 km do punktu początkowego naszego szlaku. To oznaczało pobudkę o 4 rano, a także szansę podziwiania pięknego wschodu słońca nad Masywem Tongariro. Tuż po 7 rano weszliśmy na właściwą ścieżkę i powoli rozpoczęliśmy długie i męczące podejście. Pierwsza część szlaku okazała się bardzo przyjemnym spacerem przez las po dobrze utrzymanej ścieżce. Było wiele stromych podejść z drewnianymi schodami, które były bardzo męczące. Po 6 km wspinaczki wyszliśmy ponad granicę lasu i wkrótce dotarliśmy do schronienia Ketetahi, gdzie zatrzymaliśmy się na przerwę na kawę. Spotkaliśmy dziewczynę z Holandii, która maszerowała długodystansową ścieżką Te Araroa. Podzieliliśmy się kawą, ciastkami i wspomnieniami z naszych wędrówek. Ze schroniska podziwiać można wspaniałe widoki na jeziora oraz na parujące otwory w kraterach Te Maari.

Kontynuowaliśmy naszą wspinaczkę pod górę i zaczęliśmy spotykać ludzi idących z drugiego końca szlaku. Czuliśmy jakbyśmy szli pod prąd; a im dalej, tym więcej osób. Pogoda była piękna i za każdym zakrętem mogliśmy zobaczyć coraz więcej słynnego krajobrazu z jeziorem Blue Lake i górą Mt Ngauruho. Czyste niebo dawało cudowne widoki i doskonałą widoczność.

Tuż przed jeziorami Emerald Lakes szlak się rozchodził, a my odbiliśmy w stronę schroniska Oturere Hut, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Jak tylko zeszliśmy ze szlaku Alpine Crossing, zostawiliśmy wszystkich ludzi za sobą. Ścieżka do Oturere Hut była niesamowitym doświadczeniem, krajobraz zupełnie inny od tego, co do tej pory widzieliśmy. Skały wulkaniczne, para wydobywająca się z otworów w Czerwonym Kraterze i do tego zapach siarki. Było jeszcze wcześnie, kiedy dotarliśmy do chatki. Zjedliśmy obiad i poszliśmy nad rzekę, gdzie uraczyliśmy się orzeźwiającą kąpielą. Mieliśmy trochę czasu na odpoczynek, podczas gdy chatka zaczęła wypełniać się ludźmi. Po Wieczornych Rozmowach poszliśmy spać, gdyż chcieliśmy bardzo wcześnie rozpocząć następny dzień.

Tak jak postanowiliśmy, wstaliśmy o 4 rano i po cichu wyszliśmy z chatki, spakowaliśmy nasze rzeczy na zewnątrz i zjedliśmy szybkie śniadanie w świetle księżyca. Kiedy zaczynaliśmy nasz marsz, słońce zaczęło wschodzić i mieliśmy niesamowite widoki na okolicę i wulkany w porannym świetle. Wróciliśmy na szlak Alpine Crossing i zaczęliśmy się wspinać na Czerwony Krater. Wiatr się wzmagał i było bardzo zimno. Podejście było trudne, po sypkim żwirze, ale widoki były tego warte. Byliśmy pierwsi na górze tego dnia. Czerwony Krater wyglądał przecudownie, a jeziora Emerald Lakes są niesamowite. Nie zostaliśmy na szczycie zbyt długo, bo było nam zimno. Gdy zaczęliśmy schodzić, spotkaliśmy pierwszych ludzi, którzy przemierzali szlak Alpine Crossing. Wzdłuż grzbietu, przez płaskowyż i przez pola lawy, aż dotarliśmy do wodospadu Soda Stream, gdzie zrobiliśmy naprawdę przyjemną i zasłużoną przerwę na kawę.

Było jeszcze wcześnie rano, kiedy dotarliśmy do chatki Mangatepopo, niektórzy ludzie dopiero co wychodzili z chatki. Mieliśmy w tym miejscu zarezerwowany kemping, jednak było jeszcze wcześnie i pogoda wyglądała lepiej z każdą minutą, więc mieliśmy ochotę iść dalej. Porozmawialiśmy ze strażnikiem chatki i postanowiliśmy zrezygnować z naszego miejsca na kempingu i kontynuować wędrówkę. Idąc dalej, dotarliśmy do szlaku Northen Circuit i mieliśmy przyjemny spacer wśród trawiastych łąk z przepięknym widokiem na masyw Mt Ruapehu z różnych miejsc. Po południu dotarliśmy do skrzyżowania, gdzie spotkaliśmy naszą koleżankę z Holandii. Podążając jej rekomendacją, zdecydowaliśmy się na krótką wycieczkę poza trasę i zobaczenie Wodospadu Taranaki. Okazało się to takie przemiłe miejsce, że zdecydowaliśmy się zakończyć nasz marsz i zatrzymać się na noc. Wykorzystaliśmy także okazję do kąpieli w zimnej i orzeźwiającej wodzie z wodospadu.

Trzeciego dnia, po godzinie spaceru w wietrzny, ale słoneczny poranek dotarliśmy do wioski Whakapapa. Zatrzymaliśmy się w Centrum Informacyjnym, aby naładować nasze telefony i zamienić nasze bilety Backcountry Pass z tych chatkowych na kempingowe. Od tego momentu weszliśmy też na szlak Round the Mountain, który okrążał masyw Ruapehu. Ścieżka prowadziła przez krzaczasty las, a potem wyżej, aż wynurzyliśmy się ponad linię drzew. Przekroczyliśmy rzekę i dotarliśmy do schroniska Whakapapaiti, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad. Kontynuowaliśmy naszą wędrówkę, idąc w górę i w dół wzgórz i przez doliny. Wieczorem znaleźliśmy ładne miejsce nad rzeką, z pięknym widokiem i zatrzymaliśmy się na noc.

Następnego poranka mieliśmy jeszcze kilka wzgórz do pokonania, a potem powoli zaczęliśmy schodzenie w dolinę. Wczesnym popołudniem opuściliśmy szlak Round the Mountain i skręciliśmy na południowy-zachód w kierunku Horopito. Krajobraz zmieniał się wiele razy tego dnia, poczynając od skalistego gruntu, przez błotniste miejsca, kępy i potem lasów. Najpierw bujna zielona dżungla, potem suchy las, a następnie wysokie krzaczaste drzewa i bardzo błotnista ścieżka. Późnym popołudniem dotarliśmy do szutrowej drogi i wkrótce wyszliśmy z lasów na pola uprawne. Droga doprowadziła nas aż do Horopito. Tam weszliśmy na szlak zwany Old Coach Road. Jest to stara droga, która służyła do transportu ludzi między dwoma punktami końcowymi Głównej Linii Kolejowej, zanim ta została ukończona. Jest to ścieżka bardzo dobrze utrzymana i przygotowana tak, aby podróż była przyjemna i interesująca. W ważnych punktach były tablice informacyjne dostarczające interesujących faktów na temat budowy tej linii kolejowej. Kiedy zrobiło się późno, znaleźliśmy małą przestrzeń i wpasowaliśmy nasz namiot między drzewa paprociowe.

Ścieżka okazała się tak interesująca, jak obiecano. Mieliśmy okazję zobaczyć arcydzieła inżynierii z końca XIX wieku. Widzieliśmy pozostałości starego mostu kolejowego, unikalną brukowaną drogę, stary kamieniołom, opuszczony tunel i masywne wiadukty stalowe. Jeden z wiaduktów był otwarty na przejście i zwiedzanie. Tuż obok stał nowy wiadukt kolejowy i mieliśmy okazję porównać starą technologię z nową, był to interesujący spacer i byliśmy zadowoleni, że wybraliśmy tę ścieżkę, aby dostać się na południe. Przez krzewy, las a później i łąki dotarliśmy do miasta Ohakune, gdzie zakończyliśmy naszą 5-cio dniową wyprawę.

Park Narodowy Tongariro jest wart zobaczenia. Szlaki w okolicy są niesamowite i dostarczają niezwykłych doświadczeń, jako że teren ten, będący aktywnym wulkanicznie, jest zupełnie różny od czegokolwiek innego. Teraz rozumiemy, dlaczego jest tak popularny, jednakże wielu ludzi zdaje się podchodzić do tego zbyt lekkomyślnie. Szlaki są wymagające, a zmieniająca się pogoda może uczynić je jeszcze trudniejszymi, a niektórzy ludzie przychodzą nieprzygotowani bez właściwej odzieży czy butów i bez wody. My mieliśmy to szczęście maszerowania szlakiem Alpine Crossing przy dobrych warunkach pogodowych i mogliśmy w pełni docenić piękno tego terenu.